Kto i dlaczego straszy yerba mate?

Kto i dlaczego straszy yerba mate?
Żyjemy w świecie szybkiego obiegu informacji. Codziennie dostajemy porcję słów i obrazów, które kierunkują naszą uwagę na określone obszary życia. Jednak w wielu przypadkach są to wiadomości niesprawdzone, powielane na różnych portalach, kopiowane i wklejane. Zarówno o wiedzę rzetelną, jak i fałszywą lub hipotetyczną jest teraz łatwo. Nie inaczej sprawa wygląda w przypadku wiedzy o yerba mate. W Internecie można natrafić na artykuły pozbawione źródeł i nieodnoszące się do badań naukowych, których tak naprawdę jest całkiem sporo w temacie ostrokrzewu paragwajskiego.
Nie daj się zastraszyć fałszywym informacjom!
Jeśli w sieci natrafisz na tekst budzący twój niepokój lub dezorientujący odnośnie tego, co już wiesz o yerbie, sprawdź koniecznie na czym opiera się autor. Czy podaje odnośniki do wspominanych badań? A może zaledwie rzuca jakiś problem związany z mate i nie stara się znaleźć odpowiedzi? Niezależnie od tego polecamy kilka metod na weryfikację danej informacji:
- portale gromadzące artykuły i badania fitoterapeutyczne;
- academia.edu i inne witryny z rzetelnymi opracowaniami naukowymi na rozmaite treści;
- strony producentów i importerów yerba mate - czasem obfitują w sprawdzoną wiedzę, potwierdzoną wieloletnią pasją do tego naparu i wielkim doświadczeniem w obcowaniu z nim!
- bezpośredni kontakt z osobami znającymi się na ostrokrzewie i zielarzami/fitoterapeutami.
A o co często się pyta względem yerba mate? Choćby o to, że rzekomo powoduje raka - chodzi o to, że powoduje go każdy gorący napar spożywany w towarzystwie papierosów... Jednak informacje krążące w sieci z łatwością są odbierane w inny sposób, siejąc strach i panikę. Dlaczego tak się dzieje?

Nie daj się zwieść taniemu marketingowi!
Bo jest on jeszcze bardziej szkodliwy niż niesprawdzone teksty pseudonaukowe. Polega on na tym, że aby zdobyć wysoką klikalność artykuły są tytułowane i opisywane poprzez fałszywe informacje: np. „To zioło powoduje choroby xyz”. I choć czytając taki tekst, w końcu autor łaskawie pisze, że te choroby powoduje coś innego, to w świadomości publicznej już zostaje zasiane ziarno niewiedzy. Przykłady tego typu zabiegów w marketingu internetowym można porównać do reklam w telewizji czy radiu. Niestety, sieć również jest ich pełna, tylko czasem trudniej nam to zauważyć. Pod pozorem udostępniania wiedzy, przekazywane są niepewne informacje spisane wyłącznie po to, by na danej stronie był większy ruch i zwiększał jej pozycjonowanie. Poza tym jest jeszcze kwestia słów kluczowych, które mogą wprowadzać w błąd, ale przyciągają większą uwagę odbiorcy.
Podsumowując, bądźmy uważni i ufajmy swojemu intelektowi, a wiedzy szukajmy w miejscach zajmujących się jej pozyskiwaniem i gromadzeniem oraz u prawdziwych zielarzy, nie zaś w pierwszym lepszym linku. I niech moc yerba mate zawsze w pierwszej kolejności mówi sama za siebie!

